Jak to działa u mnie?
Jako zwolenniczka zdrowego i zbilansowanego odżywiania staram się zawsze jeść tak, jak należy. Zaczynając swoją przygodę ze zdrowym odżywianiem i systematycznymi treningami wyznaczyłam sobie niezwykle rygorystyczny plan żywieniowy, w którym wykluczyłam wszelkie słodycze, słone przekąski itp.
Jednak jako łasuch, uwierzcie mi, musiałam włożyć mnóstwo silnej woli, aby nie sięgnąć po ulubione przekąski. W początkach stosowałam 100% “clean eat”, co po pewnym czasie stało się trochę przygnębiające i frustrujące.
Postanowiłam sprawdzić, jak będzie zachowywał się mój organizm po wdrożeniu “cheat day”. Oczywiście sumiennie wytrzymywałam do wyznaczonego przez siebie dnia “oszustw”. w tym dniu pozwalałam sobie na wszystko na, co miałam ochotę - pizza, lody, czekolada, babeczki, ciasta, ciasteczka….Dzień przyjemności, który kończył się mega bólem brzucha i niestety w mojej sytuacji zaprzepaszczaniem wypracowanych wyników w ciągu tygodnia. Dla mnie było to błędne koło, z którego zrezygnowałam. Nie miało sensu dalsze stosowanie tej metody, ponieważ zamiast osiągać zaplanowane cele, przybierałam na wadze.
reklama
Postanowiłam sprawdzić, jak będzie zachowywał się mój organizm po wdrożeniu “cheat day”. Oczywiście sumiennie wytrzymywałam do wyznaczonego przez siebie dnia “oszustw”. w tym dniu pozwalałam sobie na wszystko na, co miałam ochotę - pizza, lody, czekolada, babeczki, ciasta, ciasteczka….Dzień przyjemności, który kończył się mega bólem brzucha i niestety w mojej sytuacji zaprzepaszczaniem wypracowanych wyników w ciągu tygodnia. Dla mnie było to błędne koło, z którego zrezygnowałam. Nie miało sensu dalsze stosowanie tej metody, ponieważ zamiast osiągać zaplanowane cele, przybierałam na wadze.
Obecnie stosuję...hmm...raczej opieram się na zasadzie 80/20 i pozwalam sobie na małe odstępstwa w każdy dzień, jaki mam ochotę. Opcja “cheat meals” w moim przypadku działa zdecydowanie lepiej. Nie mam ogromnych zachcianek. Kiedy mam ochotę, sięgam po pasek czekolady lub dwa ciasta i jest ok. Dzięki temu moja waga utrzymuje się na stałym poziomie, ilość tkanki tłuszczowej maleje, mięśnie uwidaczniają się, a ja jestem zadowolona :)
Jeżeli chodzi o mnie, to opcja “cheat meals” sprawdziła się zdecydowanie lepiej niż “cheat day”. Najważniejsze to sprawdzić, co działa na nas lepiej, nie sugerować się opiniami innych i usilnie trzymać jednej opcji.
Jeżeli chodzi o mnie, to opcja “cheat meals” sprawdziła się zdecydowanie lepiej niż “cheat day”. Najważniejsze to sprawdzić, co działa na nas lepiej, nie sugerować się opiniami innych i usilnie trzymać jednej opcji.
reklama
Istnieje wiele świetnych sposobów na to, aby trzymać się diety i dążyć do ciała, o jakim marzysz. Proste, zaplanowane i zdrowe posiłki wraz z tymi “ oszukanymi” są najlepszym sposobem, aby osiągnąć i utrzymać ciało oraz umysł silnymi. Indywidualne podejście stanowi tu także klucz do sukcesu.
A jak jest w Waszym przypadku? Co działa u Was lepiej?
A jak jest w Waszym przypadku? Co działa u Was lepiej?
2 z 2
Jak to działa u mnie?
Reviewed by MotywacjaNonStop
on
20:24
Rating:
ja stosuje cheat day. Na początku rzeczywiście było jak u Ciebie - bóle brzucha, mdłości- zdecydowanie upierałąm się, żeby na maxa wykorzystać dzień grzeszków. Teraz wybieram zwykle piątek, sobota lub niedziela, kiedy wiem, że i tak jestem cały dzień w domu i będzie trudniej niż na uczelni się powstrzymać. Jem, co mi się podoba, ale nie tak, jak kiedyś na siłę- mam ochotę to jem, nie to nie. Jak ten dzień mija- trudno trzeba wytrzymać do kolejnego tygodnia. :) Przy cheat meal bym nie dała rady- za bardzo by mnie to rozpraszało
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się cheat day :) zazwyczaj w sobotę funduje sobie przepyszny jabłecznik z kawką :) w dużej ilości ;) a potem wszystko wraca do nomy ... nie jestem sfrustrowana, tak jak koleżanki i nie chodzę z wywalonym jęzorem za wszystkim co zawiera cukier, traktuję to jako nagrodę za cały tydzień ciężkiej pracy psychicznej i fizycznej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie lepiej sprawdza się cheat meal - raz w tygodniu; tabliczka czekolady, lody, albo pizza :)
OdpowiedzUsuńAktualnie mam insulinoopornosc i pcos niestety wyklucza u mnie wszystkie cheatmeal'e �� latwiej sie powtrzymać jak wiesz ze szkodzi to bardziej niż innym i dużo szybciej tyjesz. Ale na szczęście istnieje gorzka czekolada i slodziutkie owoce sezonowe jak czeresnie truskawki i arbuz. ☺ �� �� tym sie ratuje i jest mi lepiej. Buziaki i powodzenia w dążeniu do swojej świetniej wymarzonej sylwetki. ☺����
OdpowiedzUsuń